niedziela, 2 sierpnia 2015

1.miesiąc życia dziecka - rozwój mowy

Z uwagi na to, że jestem logopedą, jest to moj ulubiony temat :)
 A zatem ćwiczenia na rozwój mowy można, a nawet należy zacząć już w okresie niemowlecym.
Noworodek komunikuje się z otoczeniem za pomocą płaczu. W ten sposób nawiązuje pierwszy kontakt. Należy pamiętać, że dziecko nigdy nie płacze bez powodu. Może być płacz z głodu, bólu, przemęczenia, niewygody (np. z powodu uwierającej pieluszki czy ubranka) itd. Kilka dni/ pierwszych
tygodni wystarczy, aby rodzice zaczęli rozróżniać rodzaje płaczu oraz tego, co sygnalizuje ich dziecko.

Jeszcze tylko zauważę, że noworodki placza bez łez. Ich gruczoły łzowe nie są jeszcze wykształcone tak samo jak połączenia nerwowe, które sa odpowiedzialne za tworzenie i wypływanie łez. Łzy zostaną wydzielane ok. 2 - 3 miesiąca życia.

Zatem przejdzmy do zabaw :) Z noworodkiem czas wolny można spędzać na 'pokazywaniu  min'. Patrząc na swojego synka i jednocześnie mówiąc do niego, robilam śmieszne minki oraz wydawalam dziwne, zroznicowane dźwięki. Mimo, że w pierwszym miesiącu życia dziecko nie wydaje dużej
ilosci odgłosów, to te które usłyszałam - powtarzałam za nim uśmiechając się przy tym.

Po fazie krzyku, który jest pierwszym etapem w rozwoju mowy nastepuje drugi - głużenie. Jako, że dziecko większość czasu spędza w pozycji leżącej na plecach, dlatego jego język opada w głąb jamy ustnej. Powtarzane są wówczas gardłowe głoski, np. „gli”, "agu", „ghhh”, "gee" „ghy”, „tli”, „bli”, „abw”. U niektórych dzieci głużenie pojawia się wcześniej a u innych później, u jednych jest ciche, a u drugich głośne i wyraźne - nie ma reguły. Każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie. Jako ciekawostkę i ważną informację dodam, że głuża wszystkie
dzieci - nawet głuchonieme! Natomiast kolejny etap, czyli gaworzenie występuje tylko u dzieci słyszących.

Prostą, jednak nie tak oczywistą zabawą dla dziecka to pokazywanie mu świata. Wszystko, co go otacza jest dla niego nowością. Dlatego nosząc Myszka po mieszkaniu, opisywałam jego wygląd, pokazywałam mu różne
przedmioty, opisywałam co widzimy za oknem, mowiłam o kolorach. Nazywałam i opowiadałam do czego służą dane rzeczy. Spokojnym, ciepłym głosem mówiłam mu co robiłam, co ostatnio widziałam lub slyszałam. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem
nauczycielką w przedszkolu to spiewałam Myszkowi bardzo dużo znanych mi
piosenek. Zawsze znalazla się okazja, sytuacja, temat do zaśpiewania piosenki ;) Podczas śpiewów przytulałam synka  kołysząc się z nim w rytm. Powoduje to budowanie bezpieczenstwa, dzięki któremu dziecko szybciej zacznie gaworzyc.

Naszą pierwszą i jedną z ulubionych zabawek od samego poczatku byly filcowe pacynki, które sama uszyłam. Są to pacynki na palce. Zakładałam takie pacynkowe zwierzątko i udawałam, że to zwierzaczek mówi, naśladowałam
dźwięki przez nie wydawane. Wędrowałam też po ciele Myszka - jego brzuszku, rączkach, nóżkach, policzku, nosku, używałam określeń dźwiękonaśladowczych i mówiłam, np. " Kotek poliże nosek, miauuu", "Kurczaczek dziobnie brzuszek, pipi pipi", "Krówka poliże rączkę, muuu" itd.

Już w pierwszym miesiącu życia opowiadałam Myszkowi o swiecie zwierzat. I tu też pomocne okazały się pacynki ;) (równie dobrze można wydrukować sobie ilustracje zwierząt z internetu). Mówiłam mu, co to za zwierzątko, co lubi
jeść, gdzie mieszka oraz jaki wydaje głos.
Bawiłam się z nim w pacynkowy mini teatrzyk. Udawałam, że pacynki mówią, rozmawiają między sobą. Były to proste dialogi z krótkimi zdaniami, podczas których zmieniałam intonację głosu.

Bardzo lubilam też śpiewać piosenkę: "Stary Donald farmę miał". Jest dużo wersji tej piosenki na youtube. Ja śpiewałam do tych słów (oczywiście zmieniałam nazwy zwierzątek i odpowiednio wydawane przez nie dźwięki):

'Stary Donald farmę miał
Ija ija ooo
Na tej farmie świnkę miał
ija ija ooo
Wszedzie chrum chrum tu
chrum chrum tam
chrum tu
chrum tam
wszedzie słychać chrum chrum... "

Na załączonym zdjęciu znajdują się pacynki uszyte przeze mnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz